Ostoja 5/2022
Uchodźcy i repatrianci
A więc wojna! Smutne to i tragiczne. Czego się obawiano, nastąpiło. Konflikt zbrojny pomiędzy Rosją a Ukrainą, trwający od ośmiu lat, 24 lutego 2022 roku osiągnął kolejny etap. Wojna rosyjsko-ukraińska różni się od dotychczasowych, m.in. pod względem propagandy używanej przez zwaśnione strony, choć każda niesie to samo - śmierć i zniszczenie.
To kolejna z wojen, które co pewien czas wybuchają w różnych zakątkach świata, okrutna i bezsensowna, i jak każda, stanowiąca wielką porażkę człowieka. Głos największego autorytetu i przywódcy duchowego, nawołujący: „Trzeba odrzucić wojnę, miejsce śmierci, gdzie ojcowie i matki grzebią swoje dzieci, gdzie ludzie zabijają swych braci, nawet ich nie widząc; gdzie potężni decydują, a biedni umierają”... – wydaje się, iż jest głosem wołającego na puszczy.
Pocieszające, że w tym ogromie zła dzieje się równocześnie tyle dobra... Najbliżsi sąsiedzi, ale nie tylko oni, okazują współczujące serce, z pełnym poświęceniem pomagają. Jakże nieprzebrane są pokłady ludzkiej solidarności z uchodźcami. Rzesze wolontariuszy bezinteresownie ofiarowują swój czas. Miałem okazję doświadczyć ofiarnej pracy mieszkańców stolicy, choć nie tylko stolicy, na warszawskim Dworcu Centralnym. Niewyobrażalne wprost poświęcenie osób od młodych po emerytów. Podobnie w całym kraju, jak Polska długa i szeroka; rodziny przyjmują pod swój dach uciekających z terenu Ukrainy, których z każdym dniem przybywa.
Decyzje rządzących Polską zapadły niewiarygodnie szybko. Gościnnie otwarto granice i szerokim gestem popłynęło wielkie wsparcie dla osób z ukraińskim dokumentem tożsamości, wszak gdy wojna, wszystko inne schodzi na dalszy plan.
Diametralnie inaczej wygląda kwestia repatriacji Polaków do Ojczyzny. Niejako w cieniu obecnych działań wojennych, 23 marca w Senacie RP odbyło się kolejne posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, której przedmiotem obrad była kontynuacja dyskusji nad rekomendacjami raportu zatytułowanego: Instytucjonalny model samorządowej polityki repatriacyjnej. Ograniczenia i narzędzia wsparcia ze strony władz centralnych.
Z perspektywy czasu widać, że „przyjęcie ustawy o repatriacji w 2000 roku nie miało na celu ułatwienia powrotu rodaków, lecz przeciwnie, służyło ograniczaniu repatriacji” – stwierdza dość krytyczne Michał Łajewski – jeden z uczestników posiedzenia w Senacie, na co dzień redaktor portalu informacyjnego dla repatriantów „Zapiski repatrianta” oraz kanału na YouTube „Re: Patria”, który próbuje pomóc tym, którzy pragną wrócić do kraju swoich Ojców.
Fakt ograniczenia repatriacji dobitnie pokazuje liczba wiz wydanych naszym rodakom w latach 2001-2004 na Ukrainie (odpowiednio: 381, 245, 77, 56) i Białorusi (140, 127, 43, 39) w porównaniu z następnymi latami, kiedy wydawano zaledwie około 20.-30. wiz rocznie. Kresowianie starali się wskoczyć wtedy do „ostatniego wagonu”, bo wspomniana ustawa pozbawiła ich prawa do repatriacji. W czerwcu 2000 roku, w trakcie prac nad ustawą, prezes Wspólnoty Polskiej prof. Stelmachowski stwierdził: „Należy się zastanowić, czy w naszym narodowym interesie jest ściąganie do Polski ludzi z dawnych Kresów Wschodnich. Moim zdaniem należy raczej wzmacniać znaczenie Polski na tamtych terenach”. Do czego doprowadziło takie butne podejście, widzimy obecnie w statystykach i w wiadomościach z Białorusi – konkluduje Michał Łajewski.
Równocześnie wskazuje, że „los kresowian niebawem podzielili i Polacy z Azji, choć Kazachstan ciągle wyglądał znacznie lepiej od reszty, będąc de facto jedynym krajem, którego mieszkańcy mieli jakiekolwiek szanse wyjazdu. W następnych latach Polska miała sfinalizować przygotowania do przystąpienia do Unii Europejskiej, jednak nieprzemyślane rozwiązania ustawy o repatriacji, brak spójnej wizji i narzędzi kontrolnych doprowadziły do totalnego zaniedbania całego procesu i spektakularnego spadku liczby powracających Polaków ze Wschodu [...]. Mało tego, że obóz rządzący pęka z dumy, sprowadzając żałosne kilkaset repatriantów rocznie, to jeszcze ma tupet nazywać to usprawnieniem i kilkukrotnym zwiększeniem tempa repatriacji”.
Polacy na Wschodzie pisali do gminnych władz w całym naszym kraju: „Rodacy, pomóżcie nam w przeprowadzce, przyjmijcie nas!” – i otrzymywali setki prawie identycznych odpowiedzi: „Niestety, nie mamy pieniędzy, nie mamy mieszkań, nie mamy możliwości”. Łza się w oku kręci. Jest przecież jakaś hierarchia troski o rodzinę, naród, o czym możemy przeczytać w jednym z tekstów tej edycji „Ostoi” (zob. Patriotyzm, s. 8).
Do jakich wniosków doszli członkowie Komisji senackiej w marcu 2022 roku, można sprawdzić sięgając po stenogram z posiedzenia, który zamieszczono na stronie Senatu RP. Polecam również pełną wypowiedź M. Łajewskiego, zamieszczoną na portalu „Rzeczpospolitej”, który stara się naświetlić problemy związane z repatriacją w wydaniu polskim, równocześnie przywołując przykłady krajów, jak choćby Izraela czy Niemiec, które w tym samym czasie sprowadzały tysiące (Izrael) i dziesiątki tysięcy (Niemcy) repatriantów. Państwa te pokazały, że da się bez pompy i patosu, bez politycznych zagrywek i próżnego gadania skutecznie sprowadzić swoich rodaków do macierzy.
Nie tylko warto powtarzać za jednym z Ojców Niepodległości: „Jesteśmy Polakami – więc mamy obowiązki polskie”... Rzesze naszych rodaków, których przodków tragiczny los rzucił na wschodnie rubieże Europy i Azji, nadal czekają na pomoc.
Ireneusz St. Bruski